Matematyka dyskretna, dr R.:
Wykładowca zapisuje na tablicy skomplikowany wzór:
- To jest ohydne, ale trzeba się przyzwyczaić. To nie jest pierwszy ohydny warunek, ale tutaj macie go państwo ładnie zapisanego, a mogliście np. trafić na praktyki do rzeźni.
Matematyka 1, mgr G.:
Ćwiczenia z ciągów. Kumpel pyta ćwiczeniowca:
- A po co takie twierdzenie o ciągach i całkach?
- Ciągi są wszędzie, dzięki temu, że ktoś dobrze policzył całkę jeżdżą pociągi, latają samoloty...
- Ja akurat codziennie wsiadam do tramwaju
- A czy pan wsiada do tego tramwaju z drżeniem serca, że ktoś źle policzył całkę?
Matematyka dyskretna, dr R.:
Wykładowca zastanawia się, czy przeprowadzać dowód na tablicy:
- Właściwie to zrobimy tutaj dowód teologiczny - przyjmiemy rzeczy na wiarę.
Matematyka dyskretna, dr R.:
- Zbiór pusty jest tylko jeden... jak matka
Podstawy fizyki, dr K.:
- Wchodzę na stronę, a tam: Interferencja, Modelki, Erotyka, z czego interferencja wypadła zdecydowanie najgorzej.
Analiza funkcjonalna:
- Mogą państwo korzystać z zeszytów. Cieszą się państwo? Ja bym się zmartwił. Jak pozwalają patrzeć do zeszytu to nawet zeszyt nie pomoże.
Podstawy fizyki, dr G.:
- I co teraz? Teraz popełnimy orgię matematyczną. Każdy z każdym!
Analiza matematyczna, dr R.:
- Zauważcie państwo, jaka tu jest orgia nawiasów.
Podstawy systemów informatycznych, dr M.:
- Co jest warunkiem koniecznym zaliczenia? Ano obecność na egzaminie. Oczywiście nie jest to warunek wystarczający...
Matematyka dyskretna, dr R.:
Wykładowca po raz któryś zwracając uwagę temu samemu studentowi, tym razem jednocześnie rozwiązując zadanie na tablicy:
- Po kilkudziesięciu latach pracy nabywa się takiego oka z tyłu głowy... Tak się zastanawiam, czy nie opatentować dla nauczycieli takich okularów z trzema szkłami...
Algebra liniowa, ćwiczenia:
Rozwiązaliśmy układ 3 równań z trzema niewiadomymi.
Dr L.:
- A co by było, gdybyśmy mieli 2 równania?
Student:
- Musielibyśmy sobie zrobić trzecie.
Dr:
- To nie polityka prorodzinna, tylko algebra.
Algebra liniowa, ćw.:
Student przy tablicy, trochę się mota...
Dr L.:
- Widzę, że nie bardzo Pan wie, co ma w zeszycie.
Student:
- Przeglądałem notatki...
Dr:
- Przeglądać to można playboya...
Elektronika, dr W.:
Przychodzę z projektem do oceny:
- Dzień dobry... Przyszedłem z projektem do oceny
- Wie Pan co? Nie mam czasu Pana pytać...
- No a ja w sumie nie mam czasu odpowiadać
- To co? Po trójeczce?
Projekt z energo, dr Wędzik:
Patrzy na projekt kumpla i pyta:
- Jak pan dobrał te przewody, skąd pan brał prąd?
- No normalnie, z tabelki w katalogu
- Jakiej tabelki? Niech mi pan pokaże.
- No tu... Z tej.
- Z której rubryki?!
- No tej...
- Panie... Ta rubryka mówi po ile bezpieczników pakują w paczce!
Laborki z metrologii:
Podczas mierzenia czegoś tam kolega upuścił płytkę pomiarową na co prowadzący:
- Kur** uważaj pan bo mi mikrony spierda****
EiE, Inżynieria programowania, dr X.:
Wykładowca podczas omawiania typów architektury sieci:
- Dajmy na to taki przykład: Jeśli kobieta jest zdolna do płodzenia dzieci przez trzy dni w miesiącu, przez co mężczyzna musi być do tego gotowy cały czas, to kto jest klientem, a kto serwerem ?
A tekst pochodzi oczywiście z: http://www.joemonster.org/art/8502/Rodzynki-(z)-wykladowcow-3-Politechnika-Lodzka
W zasadzie to mogłem wrzucić do dowcipów ale mam apel. Jeśli macie gdzieś zapisane więcej takich tekstów to wpiszcie je tu. Potem ten zbiór wyślemy na joemonster.org Musimy być dumni z naszej uczelni i naszych wykładowców.
